Piotruś Wódz

Piotr Romanowski, 1962-2023

Piotrem był w oficjalnych dokumentach, na przykład w pozwie klimatycznym, który razem z Fundacją Client Earth Prawnicy Dla Ziemi wytoczył przeciwko rządowi polskiemu. Był też Piotrem w szpitalu, gdzie chorował. Ci, którzy go znali i kochali, mieli go w sercach jako Piotrusia.

Piotruś

Poeta, artysta, obrońca przyrody, animator. Przyjaciel, kolega, brat. Ojciec i ukochany mąż.

Bosonogi rolnik, który kochał swoje krówki najbardziej, gdy biegały swobodnie po łące – chciał, żeby dawały światu swoją spokojną radość, a nie mleko. Przeklinał podejście wobec zwierząt, w którym najważniejsze są wydajność, efektywność, użyteczność.

Gdy znajomy lis z okolicy wydusił mu „wolne kurki”, jak je nazywał – Piotruś płakał,ale złapanego lisa wyniósł do lasu. Naturą kury jest być wolną, naturą lisa jest chcieć tej kurzej wolności. Naturą Piotrusia było czule kochać wszystkie istoty.

Ptak życia. Korzeń istnienia. Czułam, że wraz z upływem lat drzewieje, a Jego stopy pokrywają się korą. Wiem, że za kilka lat ptaki uwiłyby gniazdo w Jego włosach. Piotruś był naturalny i stał w prawdzie, jeśli chodzi o emocje i wartości. Jego życie było spójne, tak jak spójny jest bogaty ekosystem, pozostawiający przestrzeń na samoregulację i przepływ strumienia życia. Łączyło nas głębokie przekonanie, że ludzie są częścią natury. Zwierzętami wyposażonymi w mocarne narzędzia, które należy wykorzystywać dla dobra innych. Oby wszystkie istoty były wolne od cierpienia. Oby wszystkie istoty były wolne i szczęśliwe. Jedna miłość dla wszystkich istot – to słowa piotrusiowej modlitwy.

Tęczowy wojownik o czułym sercu i dostępie do zdrowego gniewu. Dla niego wszystko było spójne. Aktywizm był jednym ze sposobów na wyrażanie pełni.

W działaniach dla ochrony przyrody i klimatu wiodły go wartości. Pracował z wieloma  organizacjami i społecznymi ruchami oddolnymi – między innymi Pracownią na Rzecz Wszystkich Istot, Greenpeace, Client Earth.

Piękne, stare drzewa już zawsze będą mi przypominać jego piękne serce: tak odważne w walce o przyrodę i klimat, tak bezbronne wobec ludzkiego okrucieństwa. Uważał, że autorefleksja, tropienie cieni we własnym sercu i stawanie w obronie krzywdzonych świadczą o bohaterstwie większym, niż przykuwanie się do maszyn górniczych czy harwesterów. I miał w tym głęboką rację. Bywało, że płacił za to gorzką cenę. Cudzą krzywdę odbierał jak własną. Jemu zawsze bił dzwon.

Katarzyna Jagiełło